Nowe przyjaźnie,
wakacyjne przygody, wspólne budowanie szałasów i wspinanie się na
drzewa... Towarzystwa Kolonii Letnich umożliwiało wyjazd na wypoczynek
chłopcom i dziewczętom z ubogich rodzin. Jednym z wychowawców był Janusz
Korczak. "Józki, Jaśki i Franki" to bezpośrednia, pełna uroku opowieść
wielkiego pedagoga o jego pracy z dziećmi, opublikowana po raz pierwszy w
roku 1911.
Jest lato 1908 roku. Właśnie rozpoczynają się wakacje, a wraz z nimi kolonie w Wilhelmówce. Stu pięćdziesięciu chłopców o niespożytych zasobach energii wprowadza w życie szalone pomysły, powstałe w niczym nieograniczonej dziecięcej wyobraźni. Historia przekomarzań, bezgotówkowych interesów, silnych, lecz krótkotrwałych fascynacji zdaje się nie mieć końca. Skąpany w letnim słońcu rozgardiasz starają się opanować wychowawcy, którzy dają chłopcom zarówno mnóstwo swobody, jak i poczucie bezpieczeństwa.
Jednak opisany w "Józkach, Jaśkach i Frankach" świat na kolonii nie jest idealny. Wakacyjna beztroska przeplata się z codziennymi problemami: P. starszy, S. i B. zniszczyli ptasie gniazdo, dyżurni wyjadają miód, dziewczynki z pobliskiej kolonii rzucają szyszkami, a Piechowicz cisnął komuś grzybem w oko. Takie sprawy zawsze kończą się ugodą, chociaż prawo obowiązuje wszystkich jednakowo i za męczenie żab każdego czeka kara klęczenia przez dziesięć minut.
Jest lato 1908 roku. Właśnie rozpoczynają się wakacje, a wraz z nimi kolonie w Wilhelmówce. Stu pięćdziesięciu chłopców o niespożytych zasobach energii wprowadza w życie szalone pomysły, powstałe w niczym nieograniczonej dziecięcej wyobraźni. Historia przekomarzań, bezgotówkowych interesów, silnych, lecz krótkotrwałych fascynacji zdaje się nie mieć końca. Skąpany w letnim słońcu rozgardiasz starają się opanować wychowawcy, którzy dają chłopcom zarówno mnóstwo swobody, jak i poczucie bezpieczeństwa.
Jednak opisany w "Józkach, Jaśkach i Frankach" świat na kolonii nie jest idealny. Wakacyjna beztroska przeplata się z codziennymi problemami: P. starszy, S. i B. zniszczyli ptasie gniazdo, dyżurni wyjadają miód, dziewczynki z pobliskiej kolonii rzucają szyszkami, a Piechowicz cisnął komuś grzybem w oko. Takie sprawy zawsze kończą się ugodą, chociaż prawo obowiązuje wszystkich jednakowo i za męczenie żab każdego czeka kara klęczenia przez dziesięć minut.
- Janusz Korczak
- W.A.B
- Liczba stron: 208
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz