Dorota Sumińska
ilustr. Janusz Wrzesiński
Wydawnictwo Literackie
Jerzy – niezbyt popularne obecnie imię. Tymczasem wśród posiadaczy
czy wielbicieli kolczastych czworonogów ciągle święci tryumfy. Skąd
wiem? Trudno nie natknąć się na komiks Skarżyckiego i Leśniaka o Jeżu
Jerzym właśnie. Poza tym Dorota Sumińska, niekwestionowany autorytet w
dziedzinie zwierząt, pięknie i jednocześnie fachowo opowiadająca o
karaluchach czy lwach, pisze w swojej książce, że „każdy jeż, który
spotkał człowieka, nazywa się Jerzy albo Tuptuś. Jerzy dlatego, że się
jeży, a Tuptuś dlatego, że tupie.” Jak tu nie ufać pani weterynarz? Tyle
o imieniu, teraz o jego kolczastym właścicielu, a właściwie o lekturze,
która o nim traktuje.
Książka Doroty Sumińskiej "Wierzę w jeże" ma przede wszystkim wartość
edukacyjną. Autorka ma ambicję przekazać w prosty, ale nie
powierzchowny sposób, jak różnorodne jest królestwo zwierząt żyjących w
bezpośrednim kontakcie z człowiekiem. I jak niesprawiedliwie ta
pełzająca, latająca czy przemierzająca ziemię menażeria jest przez
dwunożnych oceniana. Przy czym nie jest to książka popularnonaukowa czy
encyklopedia, a cykl opowiadań o jeżu, uratowanym przez człowieka i jego
przyjaciołach, napisany językiem literackim, wspartym jednak fachową
terminologią przyrodniczą.
Poznajemy Jerzego, głównego bohatera i narratora opowieści już na
pierwszych stronach. Dowiadujemy się, że urodził się pod jałowcem
płożącym w warszawskim, przydomowym ogrodzie. Miał dwóch braci i
siostrę, którzy odeszli, gdyż ich mama zginęła pod kołami samochodu.
Jerzy został uratowany, bo wywęszył go pies kobiety zamieszkującej
pobliski dom. Okazało się, że pani świetnie zna się na pielęgnacji
kolczastych, a jej mieszkanie pełne jest tropów, zakamarków oraz
tajemniczych mieszkańców. Na pierwszy ogień: psy i koty. Pekińczyk Picuś
okazuje się być niezwykle mądrym i pomocnym kompanem, gorzej z kotem
czy… muchą kłamczuchą. Prawdziwe emocje towarzyszą jednak spotkaniu
jeżyka z królową szerszeni, żmiją zygzakowatą i nietoperzem Nockiem
Rudym. W finale nasz bohater zakochuje się w Irenie. Zapowiada, że ta
miłość jest początkiem nowej, fascynującej historii, opisanej w drugiej
części pod tytułem: "Jak Jeż Jerzy został tatą".
Kontrowersyjny w książce Sumińskiej jest dobór bohaterów każdego z
siedemnastu rozdziałów. Okazuje się, że są nimi stworzenia najbardziej
znienawidzone przez człowieka. Wśród nich: karaluchy, a właściwie –
karaczany, komarzyce, bolimuchy, padalce, ropuchy, skorki, nietoperze
czy krety. I każde z owych zwierząt autorka stara się przedstawić w
lepszym świetle, próbuje łamać stereotypy związane z ich szkodliwością,
pokazuje ich znaczenie dla równowagi ekosystemu. Czy jest przekonująca?
Z punktu widzenia nauki – tak, jeśli chodzi o emocje: sama nie wiem. Z
pewnością to niezwykle pouczające i uspakajające dowiedzieć się, że
karaczany nie roznoszą zarazków, krety – nie zjadają marchewki w naszym
ogródku, a dotknięcie ropuchy nie grozi poparzeniem. Uff!
"Wierzę w jeże" to lektura pełna przyrodniczych ciekawostek,
posiadająca walory edukacyjne, wychowawcze, ale również literackie.
Napisana w intencji obrony zwierząt opowieść piętnuje przesądy, obala
stereotypy związane z pająkami, nietoperzami czy żmijami. Ma ambicję
poszerzania wiedzy, ale również kształtowania postaw proekologicznych.
Ale - choć historia jeża napisana jest w sposób dość angażujący i
wiarygodny, to wielu rozdziałom brakuje dramaturgii, elementów
zaskoczenia, przestrzeni – nasz bohater w zasadzie nie wychodzi ze
swojej norki. Poza tym podobieństwo konstrukcyjne rozdziałów może
zwyczajnie czytelnika znudzić, nie mówiąc już o nachalnie powtarzanym
stwierdzeniu, że ludzie bezmyślnie i okrutnie traktują zwierzęta. Ale
zachowajmy proporcje… To naprawdę wartościowa książka, szczególnie dla
małych przyrodników.
Jak jeż Jerzy został tatą
Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętacie. To ja, Jerzy.
Przyjaciel Picusia, Polnej i Zygzakowatego. Jeśli się nie mylę, to
zakończyłem swoją opowieść tego dnia, gdy przedstawiłem się najsłodszej
damie świata. Już po chwili była damą mojego serca. Minęło sporo czasu,
zanim mogłem jej to powiedzieć. Nagle poczułem coś dziwnego. Nie, to nie
dziwne, ale wspaniałe! Zapach Ireny! Dzień miał się ku końcowi, wyszła
więc ze swojego domku. Potem wszystko potoczyło się jakby poza mną. Sam
nie wiem, co kazało mi rozpocząć taniec. Zacząłem wirować w szalonym,
jak na jeżowe możliwości, tempie. (fragment książki)
Książeczka "Jak jeż Jerzy został ojcem" to opowieść o miłości
i rodzicielstwie, skierowana do młodych czytelników.
Kontynuacja przygód jeża Jerzego z książki "Wierzę w jeże". Tym razem
jeż Jerzy stanie oko w oko z wielkim uczuciem, jakim jest miłość i
ojcostwo. Będzie gorąco, ale grono sprawdzonych przyjaciół nie zostawi
Jerzego w kłopocie. Podzielą się swoimi doświadczeniami , pocieszą
i opowiedzą o swoich obyczajach godowych.
Gdzie są młode kiedy ich jeszcze nie ma? Jak się rodzą? Do kogo są
podobne? Na czym polega dorosłość? Skąd się bierze mleko? Czy zwierzętom
są romanse w głowie?
Niestety, jeżowi tatusiowie nie należą do troskliwych. Mój
bohater jest wyjątkiem wśród wszystkich jeży świata. Jeżowa mama zostaje
sama zaraz po weselu. Buduje wygodne, wyłożone delikatną trawą gniazdo i
tam rodzi swoje dzieci. Są różowe i mięciutkie. Na początku maluchy
tylko śpią i piją matczyne mleko. Potem otwierają oczy i zaczynają
zwiedzać świat. Oczywiście pod stałą kontrolą mamy. Mają zbyt mało czasu
na zabawę. Muszą się uczyć. Wszystkiego, poczynając od menu, przez
budowę domu, na zagrożeniach kończąc.