niedziela, 28 września 2014

Królestwo dziewczynki

tekst i ilustr. Iwona Chmielewska
fotoedycja: Daria Szadkowska, Paweł Szadkowski
oprac. graf. Maria Szczodrowska, Radek Staniec
Wydawnictwo Entliczek
Ukochana przez Koreańczyków polska twórczyni picturebooków Iwona Chmielewska nie może narzekać - ma grono wiernych i nowych fanów także i w naszym kraju, a to za sprawą kolejnych tytułów wydawanych przez rodzime oficyny. Jest ich już całkiem sporo. Cenię pierwszą książkę dla dzieci tej autorki na naszym rynku, wydaną przez Hokus-Pokus: "O wędrowaniu przy zasypianiu". Jest w niej szczególny urok właściwy kołysankom, a baśniowe ilustracje doskonale oddają oniryczny klimat opowieści. Lubię "Kłopot" (wyd. Wytwórnia) za pomysł i oszczędność form wyrazu. Podoba mi się „teatr życia” przedstawiony w "Czterech stronach czasu" (wyd. Media Rodzina).
Kolejne autorskie książki Iwony Chmielewskiej – "O tych, którzy się rozwijali", "Dwoje ludzi" – wydają się celować raczej w dorosłego odbiorcę, który lubi bawić się w szukanie odniesień, tropienie metafor i życiowych maksym. Z kolei najnowsza rzecz "Królestwo dziewczynki" to opowieść o trudnym i bolesnym dojrzewaniu do kobiecości. Pierwszoplanowe bohaterki to dziewczynka i pierwsza miesiączka. Metamorfozie towarzyszy zmienność nastrojów, fizyczne dolegliwości, burza hormonów. Autorka o tej rewolucyjnej dla kobiety zmianie mówi metaforycznie, korzystając z baśniowych tropów, tworząc przesycone symboliką ilustracje.
W obrazowaniu Iwona Chmielewska posługuje się charakterystycznym dla swojej twórczości rysunkiem, wycinankami, materiałowymi i koronkowymi wstawkami, łącząc techniki popularną metodą kolażu. Książka w założeniu miała być edytorskim cackiem. W istocie jest wydana niezwykle starannie, dopracowana w szczegółach (szlachetny papier ecru, szycie bloku książki, nie klejenie), ale ozdobników jest dla mnie trochę za dużo (srebrny grzbiet, pociągnięte złotem brzegi stron).
Kobiecość to brzemię, do którego my, kobiety musimy dorosnąć i które musimy w końcu zaakceptować – dużo w tej stereotypowej wizji, wyzierającej z kart książki, pesymizmu i melancholii. Smutna to wiedza na początku drogi do świadomej akceptacji i afirmacji rodzącej się kobiecości. Ta mądrość, którą dojrzała kobieta dzieli się z dziewczynką, jest na wyrost, w tonie zbyt serio, nawet jeśli ubrana została w baśniowy płaszcz. Szanuję wizję autorki i zachwyt wielbicieli, ale to nie moja bajka.
Ewa Skibińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz